Kiedy kilkanaście lat temu, pełna entuzjazmu rozpoczynałam przygodę z tańcem współczesnym, nie miałam bladego pojęcia, dlaczego przy każdej okazji nasz choreograf wydziera się na mnie, że „stopa” i że jeszcze na dodatek „plastyczna” (bo bosa była z założenia). Te jego okrzyki zrzuciłam na karb cholerycznego temperamentu i uznałam,że ma gość hobby takie, żeby mnie, istotę niewinną, wciąż piłować za moje „nieplastyczne”, ale w końcu przyzwoicie działające, stopy. Jakież było moje zdziwienie, gdy po roku intensywnego tańca, a więc najróżniejszych skoków, obrotów i innych ekscesów ruchowych, połączonych z pierwszym rokiem na AWF, podczas intensywnych warsztatów tanecznych , usłyszałam spektakularny trzask. Przeczucie mnie nie myliło, oto trzask ów wydobył się z moich własnych trzewi, a dokładnie z mojej nieplastycznej stopy. Już po minucie kolor i objętość kończyny, przedstawiały się nie tylko nieplastycznie ,ale też całkowicie niewyjściowo. W taki oto sposób dorobiłam się zmęczeniowego złamania V kości śródstopia lewego i w ramach praktyki studenckiej spędziłam lato na autoterapii „stanu po zespoleniu” tejże.
Dzielę się tą niechlubną historią z przeszłości, bo pokazuje ona dobitnie, jak wielkie obciążenia znosić muszą nasze stopy podczas przeróżnych aktywności, jakie im serwujemy. Co więcej, stopy są do tych obciążeń doskonale przystosowane, stanowiąc amortyzator zbudowany z odpowiednio ukształtowanych łuków, podtrzymuwanych przez mięśnie krótkie. Miał dobrą intuicję mój choreograf, nazywając pracę stopy plastyczną. Ta plastyczność polega na współdziałaniu wszystkich struktur w obrębie stopy, aby odbicie i lądowanie czy to podczas chodu, czy to biegu, czy skoku uczynić płynnym i harmonijnym, amortyzującym właśnie. Warunkiem jednak ,aby się to stało, jest obecność łuków podłużnego i poprzecznego stopy, podtrzymywanych odpowiednią aktywnością mięśni. Nieplastyczność objawia się zaś hukiem przy lądowaniu, człapaniem, plaskaniem, szuraniem i innymi efektami dżwiękowymi, które nie pozwoliłyby np. skutecznie tropić zwierzyny w lesie, tańczyć czy z gracją przemierzać ulicy.
Okazuje się, że o stopach pamiętamy tylko, kiedy trzeba na gwałt szukać gimnastyki korekcyjnej dla dzieci, które dostały w szkole od ortopedy wyrok pt.”płaskostopie” . Nie trzeba się jednak łudzić, że ćwiczenia, ograniczone do przekładania legendarnego woreczka z grochem 2 razy w tygodniu, rozwiążą problem płaskiej, a więc nieplastycznej i kiepsko amortyzującej stopy. Sprawa komplikuje się, gdyż według wszelkich przesłanek, stopa jest na stałe przyczepiona do reszty kończyny dolnej, ta zaś, za pomocą stawu biodrowego do tułowia. To w tułowiu i biodrze należy szukać praprzyczyny problemów ze stawami niżej położonymi i od poprawienia ich funkcji trzeba zacząć.
A w ramach profilaktyki rekomenduję od czasu do czasu zrzucić kapcie, szpilki, buciory, lakierki i inne ograniczniki swobodengo ruchu, aby pozwolić swoim stopom nareszcie poczuć podłoże, zaktywizować rozleniwione mięśnie i zatańczyć