Dzisiaj, w związku z dniem 1. 01, małe, noworoczne przemyślenia.
Mniej więcej rok temu, biegając po lesie z moją kilkumiesięczną córką uśpioną w przyczepie rowerowej, zostałam „zaatakowana” przez myśl, że uwielbiam swoją pracę. Że w sumie jestem szczęściarą, trafiłam na swoją ścieżkę życiową i okazało się, że można lubić codzienne obowiązki, rozwijać się dzięki nim i doświadczać ciągle nowych wyzwań. To samo zresztą okazało się w kwestii małżeństwa i rodzicielstwa ;-).
Do tamtego momentu, miałam jednak przekonanie, że nie jestem w stanie zmaterializować całkowicie swojego podejścia do pracy, pomysłów na terapię oraz wykorzystać wszystkich swoich umiejętności, pracując u kogoś.
I wtedy właśnie narodziła się „Kinea”.
Owoc wielomiesięcznych przemyśleń i próba realizacji marzeń o ośrodku hipoterapeutycznym w lesie, najlepiej z salą do rehabilitacji i basenem, gdzie wolnych chwilach będzie można wyskoczyć na łono natury z kijkami a w zimie omijać drzewa na biegówkach.
Kinea nie jest kolejnym gabinetem rehabilitacji, choć pewnie w przyszłości doczeka się swojego kąta. Kinea jest pewnym pomysłem na wielowymiarową pomoc człowiekowi doświadczającego bólu ciała o różnym podłożu.
Przestrzenią, gdzie ruch stanowi nie tylko środek leczniczo-profilaktyczny, ale również pasję.
Gdzie każdy może odkryć na nowo, dawno nie wykorzystywane możliwości ciała.
Gdzie można oddychać pełną piersią i cieszyć się swobodą, elastycznością i miękkością ruchów.
Gdzie można odnaleźć przyjemność w aktywnym spędzaniu czasu.
Gdzie uczymy się od siebie nawzajem i podejmujemy współodpowiedzialność za zdrowie.
Gdzie nie trzeba się wstydzić emocji.
A może kiedyś Kinea stanie się MIEJSCEM spotkania przy kubku kakao na wodzie lub prażonej cykorii. Z ogrodem, trawnikiem i równoważnią do jazdy na rowerze dla dzieci. Z huśtawką dla dorosłych. I kątem, gdzie można po prostu odpocząć i się wreszcie zatrzymać.
Na koniec, chciałabym Wam życzyć w Nowym Roku odwagi w realizowaniu marzeń oraz słuchaniu tego, co mówi Wasze ciało. I zostawić zdanie, które inauguruje mój nowy, „toaletowy” kalendarz na rok 2017:
„Życie jest w kolorze, który ma twoja wyobraźnia” – Marek Aureliusz